Pilcha można lubić albo nie.
Ma jednak tę właściwość jako prozaik, że - czy mu się książka uda bardziej, czy mniej - nie można się od niej oderwać.
Bo każda jest po prostu solidną literaturą.
"Żółte światło" Pilchową szpilką we wrześniu nasz przyszpili.
Będzie smakowało cudownie.
Czasem rozbawi:
Czasem sarknie:
Czasem smutnym liryzmem draśnie:
"Był sekretem, ale swoją dalekosiężnością dawał wolność. Był sekretem ścisłym, najściślejszym, ale co najdziwniejsze nie istniał w liczbie pojedynczej.
W mnogiej też nie bardzo, choć czasy się zmieniły. W podwójnej, która kiedyś istniała w języku polskim – owszem tak. W podwójnej, która tyczyła tylko z natury swej wyłącznie podwójnych obiektów – oczu, rąk, jej i mnie – jak najbardziej – tak."
Podwójne sekrety.
Kocham takie mózgi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz