wtorek, 7 maja 2019

Fałszywy sylogizm

Przesłanka pierwsza: Niedźwiedź twierdzi, że mnie pokochał
Przesłanka druga: Odwzajemniłam jego domniemane uczucie, choć moje domniemane nie było
Wniosek: Zostanę porzucona

Dziś mijają trzy miesiące, odkąd Niedźwiedź uratował mi życie. Trzy miesiące od krwawej operacji.  

Ty, którego do czynu
Wychowała noc
Oto starca i dziecka
W ręku dzierżysz los
I twarz twoja zakryta
Jak Golem nad światem  
(...)
Stój! Zadrżyj w sercu swoim
Nie umywaj rąk
Nie oddawaj wyroku
Niespełnionym dziejom
Twoja jest waga
I twój jest miecz

Ty ponad ludzką troską
Gniewem i nadzieją
Ocalasz albo gubisz
Pospolitą rzecz  

(...)

Trzykroć błogosławiony
Po trzykroć przeklęty
Władco dobra lub zła
Władco dobra, albo władco zła


Niewymowna jest moja wdzięczność. Niewymowna, bo gardło mam ściśnięte wciąż, chociaż moja rozpacz jest nieracjonalna, a wnioskowanie fałszywe.
Stoję porzucona na pustym korytarzu. Nie wiem, dokąd iść, bo nie wiem, skąd spadł na mnie cios. Boję się, że spadnie kolejny.

Wszelkimi dostępnymi mi metodami i sposobami próbuję usunąć z siebie nieskończony bezsens cierpienia. Niezawinionego. Próbuję zracjonalizować, ochuchać, opłakać, utulić. Przecież wiem, że Niedźwiedź to świnia. Przecież wiem, że świnią nie jest. Że to niedojrzały chłopiec. Nie on jeden. Że zrobił, co mógł i jak mógł. Że tyle było dla niego możliwe. Pochylam głowę z wdzięcznością za to, co dla mnie zrobił. Że to nie mój Tata, to ktoś zupełnie inny. To halucynacja podobieństwa. Rozumiem, niby rozumiem. Więc dlaczego mi nie przechodzi?

   tańczyli sny wachlarze brylantowe tęcze
ktoś komuś szeptał w tańcu: tak - na śmierć i życie -
wszedł steward rzekł a wszyscy stanęli jak wryci
ladies and gentlemen
d a n g e r

Boli.
Znowu śpię coraz mniej.
Wieczorami czołgam się z bólu.
Na terapii kranio-sakralnej Ania, wyczuwając rytm mojego płynu mózgowo-rdzeniowego, z przerażeniem mówi: "Chryste, jak ciebie musi straszliwie boleć".
Ale przecież nie może wiedzieć, jak straszliwie.
Ale mi wierzy.

Napisałam dziś do Edyty, fizjoterapeutki z Otwocka. Podzieliłam się zdjęciem bzów. Bo i czym miałabym się podzielić. Że ledwo chodzę, tak mnie rzut upokarza? Ale ona chociaż widzi. Ona docenia. Poza tym na początku, nie wiedząc o mnie i Niedźwiedziu, bardzo kibicowała. Zagadywała go o mnie, mówiła, że nie było jeszcze na oddziale pacjentki, której by poświęcał tyle uwagi. I napisała mi, że wierzy, że to ja "go obudzę".
Ale go nie obudziłam. No, może na chwilę. I nie wiem, czy to byłam ja. W każdym razie poległam. Nie udało się, nie udało. Bardzo mi przykro. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.

Dzisiaj przeprowadziłyśmy taką oto konwersację poprzez narzędzie zwane Messengerem, a na które wpadły genialne mózgi skupione wokół Cukierberga:


No patrz, ja już nawet nie myślę. Wysyłam tylko naklejkę z bohaterką filmu "W głowie się nie mieści" i zagryzam wargę nad wystudiowaną sztucznością tej reakcji.

Tak miało być.

Nie, nie będę pytać. I tak nie poznam odpowiedzi na pytania najważniejsze.
Nie wiem nawet, kto jest moim Tatą, więc dlaczego miałabym dojść do tego, dlaczego Niedźwiedź mnie zostawił samą na pustym korytarzu.



Czy ona lubi książki? Czy zrozumie Twoje uwielbienie dla fenomenu Powstania Warszawskiego? Też jest lekarzem? Czy pracuje z ludzkim ciałem? Czy okazuje pacjentowi szacunek i delikatność? Czy dobrze wkłuwa się w zapadniętą żyłę? Spina włosy, czy nosi rozpuszczone? Farbuje? Maluje usta? A rzęsy? Dokleja? Paznokcie też? Kibicuje Polonii? Gotuje? Będzie robić Ci kluski leniwe? Z cynamonem i oszukanym cukrem, czyli ksylitolem, bo to lepsze dla Twojego zdrowia? Czy woli psy, czy koty? Ja wolę psy, to pewnie przez to. A czy nosi obcasy? Na pewno. Ja nie mogę. Poza tym jakoś ich nigdy szczególnie nie lubiłam. Czy lubi teatr? Czy woli Comedy Central? Pewnie nie wymaga, to dobrze dla Ciebie, nie będziesz się męczył. Jak oceniasz jej zdolności przywódcze? Jako nieistniejące, poza tym pewnie znakomite. Zrobi wszystko za Ciebie w domu: posprząta, uprasuje Ci koszule, zawiezie Ci samochód do warsztatu, pomyje okna - wszystkie naraz, dostarczy faktury, zawiesi firanki, doleje wody Sierści, zrozumie, że nie ma Cię przez większość doby w domu, zniesie humory, będzie Cię ślepo uwielbiać, przecież jesteś półbogiem. No i na pewno jest zdrowa. Nie ma żadnej choroby autoimmunologicznej. A już na pewno nie takiej, która wyżera jej kości. Nigdy nie utykała. Nie zniszczyła błony śluzowej żołądka i dwunastnicy kwasem acetylosalicylowym. Nie została poddana eksperymentalnej terapii, dlatego spokojnie możecie mieć dzieci. Nie jest wybrakowana, nigdy nie czuła się porzucona. Zna swojego tatę.
Ona pewnie sprawnie wykonuje życie. Ma w sobie i wokół siebie porządek. Na wszystko sposób i słuszną odpowiedź. Odgaduje od razu kto kogo, kto z kim, w jakim celu, którędy. Przybija pieczątki do jedynych prawd, wrzuca do niszczarki fakty niepotrzebne niezwłocznie, a osoby nieznane do z góry przeznaczonych im segregatorów. Myśli tyle, co warto, ani chwili dłużej. Bo za tą chwilą czai się niepotrzebna wątpliwość. A kiedy z bytu dostanie zwolnienie, opuszcza placówkę wskazanymi drzwiami.
Przez dość długą chwilę jej zazdrościłam.
Na szczęście mi przeszło.


 
Edyto o oczach jak dwa spokojne oceany, która pokazywałaś mi, jak ćwiczyć biodro i przyniosłaś mi po operacji czarny balkonik, na który spojrzałam z pogardą. Edyto, dziękuję. Może teraz rana zacznie się goić. Czasami plaster trzeba zerwać jednym ruchem.

Na pewno masz rację.

Tak, czeka na mnie ten mój.

Mój Jedyny.

Przeniesiony.
Fantomowy.

Neuropatyczny.
Zapalny.
Ostry.

Trzewny.
Epizodyczny.
Pulsujący.
Ćmiący.
Szczypiący.
Uciskający.
Szarpiący.
Rwący.
Rozdzierający.

Przewlekły.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz