środa, 8 marca 2017

Dzień Kobiet

- Panie Fi, Panie Fi, jak słowo daję, przez całą noc śnił mi się Pana brat! Pracowałam z nim w Polanach Surowicznych, wykuwałam w kamieniu dłutem wielkim, o takim. Ale jak wyraźnie, jak długo mi się śnił. Brat Pana. Fakturę jego bezrękawnika Panu odtworzę, nawet to, jak mu się mięśnie przy tym wykuwaniu napinały. I które.
- Niechże panna oddech weźmie, bo mnie przydusza, jak tego galopu słucham.
- Popędzał mnie, żeby szybciej pracować, bo nie zdążymy na pogrzeb.
- Musi, że coś panna niestrawnego zjadła przed snem.
- Nic! Wczoraj miałam globus i tylko wodę piłam.
- Z głodu zatem.
- Wie Pan, co ja myślę, Panie Fi? Że ja bodaj czarownicą jestem. Bo jak Pan mi się śni, to znaczy, że Pan z mocą pracuje. Potem się okazuje, że tak było naprawdę, że Pan po nocy siedzi. Może to jednak korzenie u czarownic.
- Może tak, panno Kaś.
- No wie Pan?!
- A któż to może stwierdzić?
- W kozi róg mnie Pan zagnał.
- Bo ja o rzeczywistości chciałem. Muszę wyjechać, trudno będzie mnie spotkać, bo wyjeżdżam do Tarnobrzega do autora.
- Panie Fi, życzę Panu owocnej pracy. I szybkiej. Niech Pan do mnie szybko wraca, bo ja już będę wiedziała, jak Panu popołudnie nowym autorem zająć.
- Dziękuję, panno Kaś. Pani pozwoli, że nie upokorzę panny życzeniami na dzień kobiet w tych okolicznościach - wśród innych takich.
- Ja Panu życzę, żeby Pana baby nie zjadły. Ostrzą się na Pana wszystkie.
- Zawsze szanowałem panny przenikliwość. Niniejszym panna pozwoli, że się oddalę.

Gdybym umiała się zakochać, to pewnie zakochałabym się w Nim. 

W pracy dziś dwuosobowy męski zarząd zamówił arcysłodki tort toffi. Rzuciły się na niego głównie te z nadwagą i cukrzycą. Wdzięczne nieskończenie za dar. Konrad rozdawał mleko w tubkach, słodzone. Zdziwił się, że spojrzałam na niego pogardliwie. Trudno, żebym spojrzała inaczej, jeśli do jednej fruzi wcześniej powiedział: "chociaż jak to wyssysasz, popatrzę". Brawo, firmo. Piękny poziom prezentujesz.
A potem w autobusach i tramwajach te rozanielone, obładowane zakupami, zmęczone kobiety, dziewczyny, nastolatki, chichoczące podlotki z rozmazanym błyszczykiem. Za jeden wiecheć gotowe są zapomnieć o wielu godzinach udręki, zmęczenia, poniżeń, robienia z nich zmywaka i podnóżka. Za jeden wiecheć i tubkę słodzonego mleka.
Same jesteśmy sobie winne.     

Nic już nie jest tym, za co się podaje. Ustalenia z ostatnich dni:
- kiełbasa to pomidor

- Ellen DeGeneres to kobieta o imieniu Beata
- Tusk to kandydat niemiecki
- PiS to Prawo i Sprawiedliwość
Wiewiórka nie jest męczennicą Szyszki, Jakóbiak był i nie był u Ellen, "La La Land" dostał Oscara i nie dostał, Jethon walczy choć nie wie o co, Żakowski przeprasza za wolność słowa na antenie Tok FM, PiS broni kolejnego TW bo "swój", Duda je mięso w piątek...

Innego końca świata nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz