wtorek, 25 czerwca 2019

Coraz bliżej mainstream

Pojechałam dziś do pracy po plik zaświadczeń do ZUSu i skierowania na badania lekarskie. Miałam namiastkę tego, co mnie czeka po powrocie. Nic się tam nie zmieniło oprócz kilku pracowników. Prezes udał, że mnie nie widzi. Na szczęście recepcja była wobec mnie prawie serdeczna i poruszanie się po obszarze kilku metrów kwadratowych parteru nie jest dla mnie na dziś synonimem traumy. Ale już pogardliwy wzrok prezesa jak najbardziej. Spałam po południu cztery godziny, tak mnie jedno spojrzenie wyssało. Znaczy: słabo sobie radzę.

Niedźwiedź nie chce mnie przyjąć na wizytę. Ani prywatnie, ani na NFZ. Potrzebuję od niego dwóch zaświadczeń. Pięć minut roboty, a nawet trzy, bo większość pól z danymi sama wypełnię. Pisze mi "jestem zmęczony i źle się czuję". Takie wiadomości czytałam nawet wtedy, jak nie doszło u niego do złamania serca ani domniemanego chlaśnięcia podczas operacji. "Nie mam na nic siły i ochoty" - tak czytałam. Albo "proszę się wydalić". Pancerz nie do sforsowania. Oczywiście wszystko jestem w stanie sforsować, ale działanie usilne, poprzez gwałt albo zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek jest nie w moim stylu. Nie wiem, co teraz. Będę próbowała wydębić od niego zaświadczenia w czwartek, pojawię się też na wizycie w piątek. Trudno. Najwyżej mnie nie wpuści do gabinetu.

W ubiegły weekend odbył się Big Book. Miałam wielką ochotę na spotkanie z Alessandro Baricco w niedzielę o 16. Weekendowe wojaże z Alą i Witkiem sprawiły jednak, że musiałam w niedzielę odsypiać. Tak skutecznie, że zaspałam na spotkanie o 16. Co za żałość. Samej siebie mi żal.
Polazłam za to na spotkanie z Adamem Bodnarem i z satysfakcją odnotowałam, że i ja znam reportaże Barbary Seidler i prozę Von Schiracha. Reszta lektur rzecznika była już dla mojego mózgu zbyt zaawansowana i wymagająca. Ale pięknie mówił o książkach i żonie. Wzruszyło mnie to.
Wychodzę ze spotkania, mam ze sobą notatnik zapisany tytułami, po które pewnie nigdy nie sięgnę, bo mi życia nie wystarczy. Widzę, ze na zewnątrz siedzi naczelna "Pisma". Dostałam od niej tekst po redakcji, sprawnie poszło. Postanowiłam podejść i podziękować za szansę. Bo opowiadanie ukaże się w sierpniowym Magazynie "Pismo", ale nie uwierzę, dopóki tego nie zobaczę. Znam jej książki, to sprawna i czujna reporterka. Każe mi od razu przejść z nią na ty. i mówi:
- Czytaliśmy wszystkie twoje opowiadania i bardzo nam się podobały. Zazdroszczę ci, bo w pierwszym zdaniu potrafisz czytelnika przykuć. No i masz wielki talent. Pisz, pisz. Pasujesz do tego środowiska. Chociaż nie będziesz mainstreamowa. Ale pasujesz.

Napisałam do Pana Fi, że moje opowiadanie ukaże się drukiem. Odpisał, że zafoliuje ten numer, ale odebrałam to bardziej jako kpinę niż pochwałę. Fi jednym redaktorskim czytaniem zmiótłby zapewne moje fabularne nieudolności i niewyraźnie zarysowane postaci. Ale to mój Rabbi, musiałam się podzielić.

Za tydzień wrócę do pracy znowu jako naczelne popychadło. Znów będę słyszeć o sobie, że jestem uciążliwą kaleką, zaleją mnie teksty o serach i podpaskach, naczelny będzie z przekąsem podkreślał, że "nasz czytelnik ma w nosie twój styl, poszukuje danych, żeby zarabiać pieniądze, poza tym nikt dzisiaj nie chce czytać literatury w gazetach. Zetnij tekst, zredaguj, zostaw fakty, liczby do ramki. Deadline dziś o 16."

Po spotkaniu z RPO poszłam w kierunku Wołoskiej pod pachnącymi szaleńczo lipami. Do dziś dudni mi w uszach: "pasujesz, pasujesz".

5 komentarzy:

  1. Jasne, ze pasujesz. W moim miescie ostatnio wszystkie zapachy niesie goracy wiatr. Wczoraj to byl chyba zapach roz.
    Jesli wracasz do pracy w przyszlym tygodniu to coz, korzystaj z lata poki jeszcze obecny tydzien trwa :)

    Pozdrowienia,
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie to miasto? Jakie?
      Ukochania wysyłam upalne!

      Usuń
    2. Erfurt - stolica niemieckich zielonych płuc, tj. Turyngii. :)

      Usuń
  2. Racja! O ja durna! Przecież już pisałaś. Widzisz, ja tak właśnie kulawo działam całe życie :)))
    Uścisk z rześkiego dziś ogrodu Instytutu Reumatologii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I u nas upał zrobił dziś mały odwrót ;)

    OdpowiedzUsuń