czwartek, 30 czerwca 2016

Tak umierają ideały

Afgańska Siostra mówi, że powinnam wydać książkę pt. "Taksówki, którymi jeździłam". Tak w nawiązaniu do książki Jarka Westermarka. Właśnie wróciłam z konferencji prasowej na plaży nad Wisłą i robię wszystko, żeby tylko nie pracować. Ojezu, jak już nie mam siły. Przystępuję zatem do dokumentowania życia.

Zamówiłam taksówkę - co będę, se myślę, zasuwać rozgrzanym chodnikiem nadwiślanym. Kraków wystarczył za wszystko.
Wiezie mnie przemiły siwy pan, gadamy o paraliżu podczas szczytu wszystkiego, czyli szczytu NATO, o dobrej zmianie i cenach fasolki na Zwycięzców. Okazuje się, że pan jeździ od stosunkowo niedawna. Specjalizował się w remontach, ale denerwowało go to, że od października do marca roboty nie ma. No to zaczął jeździć. Na chleb zarobi, potrzeb dużych nie ma, wyjeżdża o 9 rano, zjeżdża do domu o 22, bo po nocach jeździć nie lubi. A że jest sam, to mu to odpowiada. Dopytuję, co to za samotność. A nuż to rak, wypadek, porwanie żony, cokolwiek z potencjałem narracyjnym. A tu niespodzianka inna. Miał przyjaciela z podstawówki, razem robili wszystko. Przyjaciel owdowiał i zabrał się za jego żonę. Albo żona za tego wdowca się zabrała - trudno stwierdzić. Po pół roku chciała wrócić do Zbyszka taksówkarza, ale on już nie potrafił. "Jak już raz poszłaś, to drugi raz też pójdziesz" - powiedział i sobie, i jej. I tak się po 17 latach skończyło. Ma 46 lat, osiwiał całkowicie przez to półrocze.
Przyglądam się. Szczupły, czysty, ogolony, samochód peugeot 407 kombi. Może to przeznaczenie? Taki facet to może mi robić remont łazienki- myślę sobie i widzę te eleganckie odpływy, te krany zgrabne, błyszczące i brodzik sprytnie wkomponowany. Tym bardziej, że mieszka na Zwycięzców. Mam do niego blisko. I to nazwisko. Tak ładnie i po polsku brzmiące, szlachecko nieco. Na do widzenia daje mi swój numer telefonu na karteczce i mówi, że moje imię jest jego ulubionym.
Włażę na najnudniejszą konferencję prasową na świecie i zamyślam się. Wyciągam karteczkę zapisaną odręcznym okrągłym pismem.
Czytam.
Odwracam na drugą stronę.
A tam reklama Levitry. 10 mg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz