czwartek, 13 sierpnia 2015

Tatusiu

O Jeanie Reno Afgańska Siostra powiedziała, że z oczu mu patrzy tak, jakby stał tam, gdzie stało ZOMO. I pewnie ma rację. Bo i ja boję się tego spojrzenia. Jak rentgen. I jak tomograf. Wszystko widzi i wszystko widział.
Tylko że poznałam go wtedy, kiedy byliśmy równi. Ja słaniałam się z bólu na korytarzu na Spartańskiej i chodziłam w okolice izby przyjęć, na której mogłam obserwować ojców, którzy stroskani przyprowadzali tam swoje dzieci. Córeczki. Księżniczki. królewny. Żeby dać im gwiazdkę z nieba i wywalczyć dla nich dobre leczenie. Dla nich krwi by sobie upuścili. Od samego takiego widoku zdrowiałam, bo wyobrażałam sobie, że sprawa mnie dotyczy.
A Jeanowi Reno obumierało serce i całe zastępy chirurgów nie mogły na to nic poradzić. A potem sprawdzałam się w tej relacji, jak to by było, gdyby Jean Reno okazał się moim ojcem. Czasami fajnie. Lubiłam się z nim przekomarzać i udawać kogoś, kim nie jestem. Ale on ma jakąś taką właściwość ludzi po pięćdziesiątce, że nawet jak zakładam maskę, to i tak wie, co w trawie piszczy. I naprawdę mnie widzi. I umie słuchać. I nie obraża się, kiedy milczę. Czekał na mój telefon po czterech miesiącach. I się ucieszył, że mnie usłyszał. Moja mama tak nie ma. Czy mój prawdziwy Tata tak by miał?

Nie oceniam Jeana Reno, bo historia to nie zawsze życie. Polityczne wybory to też nie zawsze życie. I zastanawia mnie to, że ma ośmioro dzieci. I na żadne oprócz ośmioletniej Kornelii liczyć nie może. Dlaczego? Jaki on musi być strasznie, okropnie samotny. I jest taki schorowany. Nie ma się kto nim zająć. Sam tak sobie nagrabił, czy życie się tak ułożyło?

A Ty? Byłeś w partii? Jak to jest? Samemu ze sobą się bić? Skończyć prawo i się w środku zagryzać do krwi? Obracać w sobie pojęcia lojalności i sprawiedliwości jak obol? Myślisz o mnie? A może mnie szukałeś, a mama ukróciła Twoje poszukiwania? Tatusiu, nie chciałeś mnie? Jak to było?

Śnisz mi się obco.
Dal bez tła.
Wjeżdżam windą na trzecie piętro instytutu w Aninie. Winda otwiera się na dwie strony. Oba korytarze takie same, a jednak inne.
Muszę się spieszyć, winda zaraz się zamknie i spadnę.
Spadnę.
Wiem, że mnie wołasz.
Ale nie wiem, który korytarz wybrać.
Nie wiem, dokąd pójść.

Gdzie jesteś, Tato?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz